Od
4 tygodni toczę nierówną walkę z kontuzją przywodziciela w prawym
udzie. Jak się jej nabawiłam dokładnie wskazać nie potrafię. Wydaje mi
się, że przerost ambicji doprowadził do przetrenowania.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggWuFYar6zAI2GYZQnBg74lfKBZkwhrVGKlW-acE8gNgBGv95ThSt-XDGRhoaZT4sRZJOh0uZYhtQUUJ0YqDKgwQG4ipJhdUXVfGSki0nujihRcbd1Ak5WFr9kSixFwMdTj-kfFpURquM/s200/4_26_09_too_much_ego.png)
No i teraz mam
za swoje. Pierwsze ok. półtora tygodnia ledwo co chodziłam. Bolało mnie
udo po wewnętrznej stronie, od pachwiny do kolana i nie bardzo potrafiłam
wskazać dokładne źródło bólu. Cierpienie było zawsze najgorsze, podczas
każdego ruszenia z miejsca. Pierwsze kilka kroków bolało masakrycznie,
ale z każdym następnym krokiem ból malał. Nie mniej jednak o bieganiu
nie było mowy :(
Kuśtykałam ciągle sycząc z bólu i instynktownie stawiając nogę mocno na
bok, bo takie ‘ochronne’ chodzenie, było najmniej bolesne. Przez co poruszałam się jak pingwin u kresu życia. Przez 7 dni łykałam przeciwzapalny
Majamil, przeciwbólowy Mydocalm Forte i smarowałam nogę żelem Traumon. Nie wiele to pomogło. Po 2 tygodniach
od pierwszych mocnych objawów, trafiłam do fizjoterapeuty. Po godzinnym
masażu doszło do pewnej poprawy, mogłam już stanąć na tej nodze np. przy
ubieraniu skarpetki. Przez ostatnie 2 tygodnie musiałam do takich
czynności siadać! Jako, że dwa długie tygodnie siedziałam na tyłku, nie
wytrzymałam i 2 dni po wizycie u fizjoterapeuty poszłam biegać. Krótki
dystans 5 km, w żółwim tempie. Przywodziciel bolał, zwłaszcza na
początku, ale w miarę jak się rozgrzewał było coraz lepiej. Po 5 dniach
byłam na kolejnym masażu u fizjoterapeuty, i musze przyznać, że jest
lepiej. Ból wyraźnie się zcentralizował w jednym punkcie i teraz mogę
wskazać gdzie dokładnie mnie boli. Biegać mogę, wolno i nie długo, ale
mogę. Niestety mijają już 4 tygodnie, a przywodziciel ciągle boli, i
przypomina mi o swoim istnieniu. Hartu ducha jednak nie tracę i walczę! Zmodyfikowałam plan treningowy na lżejszy i wierze, że uda mi się go
zrealizować do wrześniowego maratonu we Wrocławiu. Tymczasem na fali,
poszukiwania cudownego sposobu na uzdrowienie, stałam się posiadaczką wiedzy wszelakiej na temat przywodzicieli uda. W związku z powyższym, w
kilku następnych postach, podzielę się zdobytymi informacjami na temat specyfiki urazu, leczenia i
zapobiegania kontuzji tego mięśnia.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHzwmZb_j8YzEgX_rxjFSsEn-LE2VDRohe_s1CCfdfRaRvpkCBp-Vm0QmAYJJ9xmNv9vk0ubZY5biTu2WiQSpc6PrJRwfAhXQhsI-u39NUuSSgWloTi86uvaa8DCev_NtjqFQgj13pB2k/s320/20110202231955.jpg)
Przywodziciele to grupa mięśni znajdująca się po stronie wewnętrznej uda, rozciągających się między miednicą, a kością udową.
Pełnią one funkcję ruchową, pociągając udo do linii pośrodkowej.
Są
one również grupą stabilizującą miednicę przy pewnych czynnościach i
zabezpieczającą staw biodrowy przed nadmiernym obciążeniem.
Urazy przywodzicieli można podzielić na dwie kategorie:
- dolegliwości ostre (trwające krócej niż 3 miesiące),
- przewlekłe.
W przypadku dolegliwości ostrych,
czynnikiem inicjującym uraz, w wyniku którego dochodzi do uszkodzenia
tkanki ścięgna. Dwie najczęściej spotykane lokalizacje – bezpośrednio
przy przyczepie do kości łonowej lub kilka centymetrów niżej, przy
przejściu ścięgna w brzusiec. Objawem towarzyszącym urazowi
przywodziciela jest ból zlokalizowany w okolicy pachwiny (przy
większych uszkodzeniach obecny jest przy obciążaniu kończyny).
Dodatkowym objawem może być zmniejszenie siły mięśni przywodzących.
Leczenie dolegliwości ostrych
w pierwszych dobach powinno ograniczyć się do odpoczynku, chłodzenia i
stosowanie maści czy lekarstw przeciwzapalnych. Chłodzenie i ewentualne
owijanie bandażem elastycznym bolącej okolicy ma, jak w przypadku
większości kontuzji, zmniejszyć obrzęk, jak również ból.
Do
momentu uporania się z bólem, należy zaniechać wszelkiej aktywności
fizycznej. Dopiero po kilku tygodniach (od 4 do 8) można zacząć normalny
trening. Ćwiczenie rozciągające możemy wprowadzić dopiero po odzyskaniu pełnej siły mięśniowej.
Dolegliwości przewlekłe
to bardzo często grupa uszkodzeń ostrych, które zaniedbane przeszły w
fazę chroniczną. Niezbyt intensywny charakter dolegliwości nie zmusza do
konsultacji ze specjalistą. Często stosuje się w tym
przypadku zasadę „zabiegania” takich urazów. Niestety nie tędy droga.
Nieprawidłowe leczenie, kolejne mikrourazy doprowadzają do zmian
degeneracyjnych. Związane z kontuzją dolegliwości mogą ustępować po
dobrej rozgrzewce, ale będą się nasilać na krótko po wysiłku, w
spoczynku. Jednak w fazie późniejszej ból podczas aktywności może stać
się na tyle dotkliwy, że niemożliwe staje się kontynuowanie wysiłku.
Dodatkowo ochronny sposób chodzenia i biegania na kontuzjowanej nodze
doprowadzić może do zmian stereotypów ruchowych, co z kolei może
mieć wpływ na pojawienie się objawów w stawach odległych. Nieprawidłowa
praca przywodzicieli i zmiany w ścięgnach mogą w konsekwencji
doprowadzić również do zapalenia spojenia łonowego.
Leczenie dolegliwości przewlekłych trwa znacznie dłużej i wymaga
cierpliwości. Samo leczenie polega na wprowadzeniu systematycznych
ćwiczeń rozciągających, na przemian z ćwiczeniami kolagenowymi i
ekscentrycznymi (o tych ćwiczeniach w następnym poście). Bardzo
skuteczny jest intensywny masaż poprzeczny ciągły (polecam wizytę u
dobrego fizjoterapeuty). Ze względu na długotrwały charakter
dolegliwości, terapia musi trwać nawet do 3 miesięcy! Co istotne w tym
przypadku, i co sprawdziłam na sobie, bolące miejsce traktujemy ciepłymi
okładami (a nie zimnymi jak w przypadku innych kontuzji). Ciepło
poprawia ukrwienie uszkodzonej tkani przez co przyśpiesza gojenie.
Tyle w teorii, a co w praktyce to napisze później :).